sobota, 28 lutego 2015

Druga strona Dracona (rozdział 5 cz.2)

Trzymajcie 2 część rozdziału, mam nadzieję, że podoba wam się mój blog.
Zbetowała Juszaawi.
~~zapraszam do czytania i komentowania~~

~~Harry~~
Byłem w pokoju u Hermiony. Przyszedłem, aby pogadać z nią, co okazało się niemożliwe w tym momencie, więc po kilku minutach wróciłem do siebie. Już w progu ujrzałem karteczkę na moim łóżku. Podszedłem do niej i przeczytałem treść. Co on ode mnie chce? Mówiłem mu, żeby się odczepił, ale z drugiej strony jestem ciekawy tego, co wymyślił. Stosując się do wskazówki, udałem się do jego pokoju, a na drzwiach ujrzałem drugą karteczkę z napisem: „Pierwsze pytanie brzmi: Podobał ci się ten pocałunek? Musisz trochę wytężyć umysł, Gryffonku, ale zgadnij gdzie szukać następnego pytania. (Odpowiedź da dużą podpowiedź)”. Może mam iść do Hermiony? Ona wszystko wie, choć w sumie musiał bym jej wszystko powiedzieć, a na razie tego nie chce. Co Draco miał na myśli pisząc to? Chwilę tak stałem zastanawiając się, aż stwierdziłem, że czasami po pocałunku ludzie robią różne rzeczy. Na wspomnienie naszej nocy nawet nie wiem kiedy, ale się zarumieniłem. Podszedłem do łóżka, a zza poduszki wyłonił się róg tym razem niebieskiej karteczki, na której była następna wskazówka. Po przeczytaniu jej tak jak inne schowałem do kieszeni.
~~około trzydzieści pięć minut później~~
Byłem w jadalni. Kolacja miała rozpocząć się za 15 minut, a ja jeszcze zbieram jakieś durne karteczki, które są w całym domu. Cóż... Jestem ciekawy, co się stanie później. Podszedłem do blatu, na którym siedział Draco, gdy wróciliśmy z lasu. Wziąłem w dłoń mały papier i zacząłem czytać: „To już ostatnia kartka. Te poprzednie miały ci tylko podpowiadać gdzie szukać następnych, a wszystko po to, bym miał więcej czasu na przygotowanie czegoś. Pamiętasz, gdzie byliśmy zanim przyszliśmy do kuchni? Idź w tamto miejsce. Snape wie, że nie będzie cię na kolacji.” Ciekawe, co znów wymyślił? Ale skoro to ma być koniec, to pójdę tam. Po około 20 minutach byłem na miejscu.
~~Draco~~
Skończyłem wszystkie przygotowania na czas, gdyż po chwili nadszedł zielonooki, z lekkim zdziwieniem malującym się na twarzy.
-Hej skarbie.
-Nie mów tak do mnie.
-Nadal jesteś zły?
-Zdradziłeś mnie i mam nie być zły? Żartujesz sobie?
-Nie żartuję. Usiądź. W końcu zrobiłem to wszystko dla ciebie, aby cię przeprosić. Z resztą tłumaczyłem ci to już. Wybaczysz mi to, co zrobiłem?
-Nawet jakbym chciał to wiesz, że to nie takie łatwe? Minie trochę czasu, aż to zrobię.
-Rozumiem, a może będzie lepiej jakbyś o tym zapomniał? Mogę ci wymazać pamięć.
-Nie pozwolę czegoś takiego sobie zrobić! Możesz pomarzyć.
-Dobrze jak wolisz. Teraz otwórz buzię i powiedz "aaaa".
Gdy Harry robił to, o co go poprosiłem, ja w tym samym czasie zanurzyłem truskawkę w czekoladzie i włożyłem mu ją do buzi.
-Pyszne. Będziesz mnie tak karmił?
-Jeśli chcesz, to mogę. -Gdyby to był zwyczajny piknik, zapewne kazałbym mu poprosić, ale i tak jest na mnie zły. Nie chcę, żeby sobie poszedł.
-Możesz. To jest nawet przyjemnie.
-Trzymaj.
Mówiąc "aaaa" zielonooki ugryzł następną truskawkę. Karmienie go było dość śmieszne, ale równie bardzo słodkie. W którymś momencie kazałem mu zamknąć oczy, a gdy to zrobił pocałowałem go.
-I? Prawda, że to było najsłodsze z tego wszystkiego?
-Nie, Malfoy, ty nie jesteś najsłodszy.
- To może ta ohydna szlama, u której byłeś, jest słodsza?- Lekko się zirytowałem.
-Nie nazywaj jej tak. Miałem na myśli czekoladę.
Nie chciałem się z nim kłócić, więc tylko odpowiedziałem mu-To teraz będziesz zdradzał mnie z czekoladą?
-Nie mów lepiej nic o zdradzie, bo pójdę do domu.
-To będzie więcej dla mnie.
-Czyli chcesz żebym poszedł? Okay, to pa.
-Czekaj, wcale tak nie powiedziałem! Nie chcę żebyś szedł, a wręcz przeciwnie. Wolę żebyś ze mną został, a teraz chodź tu do mnie, to coś ci pokażę. Gdy Harry położył się tuż obok mnie, zaczęliśmy oboje spoglądać na niebo, na którym były dziś dobrze widoczne gwiazdy. Leżeliśmy sobie kilka chwil, aż wreszcie usiadłem wygodnie na jego biodrach i pocałowałem delikatnie Harry'ego. Pogłębiłem pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny, pomimo wcześniejszych, dość chłodnych stosunków.
-Wybaczysz mi? - Zapytałem, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-Wybaczę, ale i tak będę dalej zły.
-Nawet się cieszę z tej decyzji. Słuchaj, jesteś chyba pierwszą osobą, której to mówię, więc czuj się wyróżniony.- Złapałem oddech, robiąc chwilę przerwy.-Kocham cię.
Mój chłopak przez chwilę zaniemówił,aż w końcu odpowiedział.-Ja ciebie też.
-A powiesz mi to?
-Przecież powiedziałem.
-Powtórz moje słowa.
Harry słodko się zarumienił, po czym powiedział patrząc mi w oczy -Kocham cię.
Posłałem mu swój uroczy uśmiech, całując go praz kolejny dzisiejszego wieczoru. Resztę tego dnia spędziliśmy równie miło... Nawet bardzo, więc gdy nadeszła nieco chłodna noc, a godzina była późna, wskazywała dwudziestą czwartą, zebraliśmy się i powolnie wróciliśmy do rezydencji naszego wspólnego ojca chrzestnego. Co do niego... Widząc, że wracamy razem i w dodatku obaj jesteśmy cali, najwidoczniej się ucieszył, bo zza uchylonych drzwi swojego gabinetu, wyglądał na nas, a kąciki jego ust były leciutko uniesione ku górze. Po tym, jak wróciłem do swojego pokoju, już z niego nie wychodziłem. Dlatego też nie widziałem swojego ukochanego. Mimo to, po prysznicu i położeniu się do wygodnego i miękkiego łóżka, usnąłem z uśmiechem na twarzy.
(dop.Amai... Harry czuł się podobnie:))
~~rano~~
Jak zwykle obudziły mnie promienie słoneczne. Leżałem w swoim łóżku i marzyłem, by Harry był tu razem ze mną. Budził się i zasypiał każdego dnia. Ciekawi mnie, czy kiedyś tak będzie. Naprawdę chcę być z nim. Myśląc o swoim ukochanym brunecie rozbudziłem się, a po paru minutach poszedłem się odświeżyć. Gdy byłem już gotowy, aby pokazać się reszcie domowników, spojrzałem na zegarek. Okazało się, że mam jeszcze pół godziny do śniadania. Ciekawe czy zielonooki jest u siebie? Z resztą, po co mam się zastanawiać, jak mogę to sprawdzić. W mgnieniu oka znalazłem się na korytarzu, by po chwili zapukać delikatnie w drzwi. Nie słysząc odpowiedzi delikatnie je uchyliłem, aż w końcu wszedłem do pokoju. Wtedy usłyszałem, że mój skarb się myje. Korzystając z okazji, że go nie ma, a ubrania zostawił na łóżku, położyłem się na satynowym posłaniu, oczekując na przybycie chłopaka. Wychodząc z pomieszczenia, nie zauważył jaka niespodzianka go czeka. Wprawdzie mówiąc, był dziś bardzo zamyślony. Gdy podszedł do łóżka nie zwracając uwagi na moją obecność, nie wytrzymałem tego, że moja osoba zostaje ignorowana i postanowiłem pierwszy się odezwać, upominając się o chwilę zainteresowania.
-Cześć kochanie.- Powiedziałem, widząc Harry’ego łapiącego za koszulkę, by ją założyć.
-Hej, co ty tu robisz?- Nagle zielonooki odzyskał łączność z światem i widocznie zdziwiony, zadał pytanie.
-To co widać, leżę i czekam na ciebie. Nie przejmuj się mną, możesz się przebierać. Chętnie popatrzę, ewentualnie wcielimy mój wspaniały pomysł w życie i pozwolisz, abym to ja cię ubrał.
-Ubiorę się sam w łazience.- Chwycił ubrania i chciał iść w stronę pomieszczenia. Nie udało mu się to, gdyż złapałem jego garderobę z drugiej strony.
-Wstydzisz się mnie? Przecież już widziałem cię nago. Daj mi te ubrania. Dlaczego dziś tak błąkasz w niebiosach?
Harry oddał mi swoje ubrania oraz odpowiedział, że to z powodu odjazdu naszych gości. To już jutro, a on chce spędzić z nimi dziś jak najwięcej czasu. Ustaliliśmy, że ja się dołączę z resztą i wszyscy razem gdzieś pójdziemy. Już miałem zdjąć szlafrok swojego chłopaka, gdy usłyszeliśmy dźwięk pukania do drzwi i głos:
-Harry mogę wejść?
Dlaczego mamy takie szczęście, że gdy jesteśmy razem i do tego w takich sytuacjach, to ktoś nam przeszkadza? Słysząc pytanie Snape’a usiedliśmy obok siebie na skraju łóżka, a zielonooki pozwolił mu wejść.
-Draco, dlaczego nie jesteś w swoim pokoju?
-Dopiero przyszedłem.
-Harry idź się ubrać, ja w tym czasie zabawię tego młodzieńca rozmową.- Widząc zielonookiego, który wszedł do łazienki, kontynuował swą wypowiedź.- Ciebie, drogi panie, nie chcę widywać w takich momentach razem z moim drugim chrześniakiem. Doskonale wiecie, że akceptuję wasz związek, ale z racji tego, że jesteście tak młodzi i oboje jesteście dla mnie ważni, nie chcę krzywdy żadnego z was.
-Ale nie dzieje się nam krzywda.
-Nie chcę słyszeć żadnych ale.
Jeszcze chwilę dyskutowaliśmy, aż wszedł Harry. Snape powtórzył mu niektóre zdania, po czym zostawił nas samych.
-To idziemy teraz na śniadanie, a po nim idziemy przejść się na spacer z resztą, tak?
-Tak, chodźmy.
Po śniadaniu zrobiliśmy tak, jak planowaliśmy. Inni się przystali na propozycję, choć byli zdziwieni, że tak nagle Harry znów ze mną rozmawia i do tego chcemy iść razem. Po spacerze robiliśmy jeszcze kilka ciekawych rzeczy,

takich jak pójście na basen czy latanie na miotłach nad posiadłością wuja. Czas upłynął nam miło i, o dziwo, dość szybko. Nawet nasi goście jakoś się dogadali. Chociaż my, ślizgoni, od czasu do czasu wtrącaliśmy złośliwe komentarze, ale pozostali byli do tego już przyzwyczajeni i to ignorowali. Po kolacji jeszcze spotkaliśmy się w jednym z pokoi w piwnicy, aby pogadać i  pograć mugolską grę. Po tym spotkaniu wszyscy się rozeszliśmy do swoich pokoi, aby odpocząć. Następnego ranka pożegnaliśmy się z resztą i tak oto zostaliśmy tu sami na pozostałe trzy tygodnie. Z tego faktu byłem zadowolony. Razem z moim chłopakiem spędziliśmy je naprawdę bardzo, bardzo miło. 

3 komentarze:

  1. ja chce więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Zagorzałą fanką Pottera nie jestem, ale to tak mnie oczarowało, że nie mogę przestać czytać *-* Chcę więcej c:

    OdpowiedzUsuń